środa, 5 grudnia 2012

Trzy rodzaje patrzenia 

   Mam dwóch starszych kuzynów ( znaczy mam czterech ale o tych dwóch chciałam napisać ), którzy mnie jako dziecko, potem podlotek wprowadzali w świat "wielkiej sztuki" , wielka na miarę moich kilkunastu lat i na tamte czasy ale pewnie w jakimś stopniu też ponadczasową. Starszy, plastyk miał stertę albumów z reprodukcjami, opowiadał o malarzach i malował kopie obrazów Picassa i Salwadora Dalii. Młodszy tzw. dusza niespokojna, bard z gitarą, dzięki niemu jedyne piosenki jakie potrafię zaśpiewać to Stachura wg. SDM.
   I zapomniałam na wiele lat o tym Stachurze, nie żebym była wielka entuzjastką, ale owszem lubiłam, recytowałam i doceniałam. Ubu Król mi przypomniał, chociaż już się pewnie nie nauczę śpiewać w nowej wersji, ale lubię i polecam . Jak po niebie.... W wywiadzie Budyń opowiada o swoim stosunku do Stachury http://www.youtube.com/watch?v=RuPaPHxrWv8, w tej albo w kolejnej części, cały wywiad właściwie jest fajny.
  Wczoraj byłam w bibliotece, niestety nie było tego na co się nastawiłam więc niewiele myśląc sięgnęłam po opowiadania Stachury. W dzisiejszych czasach pewnie pisał by bloga o swoim życiu wewnętrznym i właśnie o tych trzech sposobach patrzenia, które to sposoby bardzo mi się spodobały:

1. Pierwsze, ja to nazwę zapatrzeniem, wpatrywanie się w coś , co potem zapada się w lej, spłaszcza i przestaje się to widzieć chociaż dalej się patrzy.
2. Drugie, rozbiegane, na wszystko po trochu żeby ogarnąć jak nie ma się co zrobić z oczami .
3. Widok - olśnienie, zapatrzenie, zaczarowanie, zachwyt, coś na kształt próby zachowania widoku tak jak uchwyca się upragniony kadr fotografując. 


Ciekawe czy w erze komputerów, internetu, obrazkowego świata, Pan Edward znalazłby kolejne sposoby patrzenia. 

Ja dzisiaj znalazłam czwarty sposób, ale opiszę to później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz