W sobotę grali w moim mieście, na stadionie, w ramach dni jakiś tam. Ludzi tyle co kot napłakał, a płakało niebo. Trochę młodzieży pod sceną i takie mumie stojące z parasolkami. Mama nie bujaj się!! Jak tak stać jak kołek kiedy muzyka rozchodzi się po całym ciele? Mała tez się rozbuja, nawet później zaciągała mnie pod scenę i trzepała głową. Mamusia z córusią w skórzanych kurteczkach z kapturami, musiałyśmy wyglądać zabawnie. Gdyby tak ospała młodzież zaczęła nieśmiało pogować chyba bym nie zdzierżyła.
Na bis zagrali Dym, perkusista gitarzysta i klawiszowiec wyciągnęli po papierosku i zapalili, dym poleciał przed scenę i otulił krople deszczu.
Szlajam się ostatnio przez męża po różnych koncertach. A na Lao Che jeszcze nie byłam, choć ich u-wiel-biam. A ten tekst - jak większość ich tekstów - to mistrzostwo świata :)
OdpowiedzUsuńJak ja ich lubię, bardzo, powydzierałabym się z nimi, pośpiewałam :) miasto fajnie musiało brzemić :) szkoda, że pogoda niedopisała i fani
OdpowiedzUsuńna pewno dobrze się prezentowałyście!
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie zasmuciłam się nad losem współczesnej młodzieży. Tacy grzeczni, poukładani, akuratni, bez szaleństw za którymi ja tak bardzo tęsknię.
UsuńBo mojej córki tam nie było :D
Usuńzespół męża to zespół męża. nigdy nie podawałam jego nazwy i nigdy nie starałam się o to, by został on rozszyfrowany między wierszami :) za węszeniem w necie też nie przepadam. Pewne niespodziewane wspólne znajomości po prostu nagle wypływają same. I zawsze zaskakują, zadziwiają i skłaniają do refleksji nad ciasnością tego świata :)
OdpowiedzUsuńUspokoiłaś mnie :).
OdpowiedzUsuńCiasny świat i ja się w tym czasem gubię.
kurczę jak się nie pobujać, a włściwie poskakać? przecieć to rusza każdą komórkę! mnie się też wydaje, że dzisiejsza młozież jakaś nieruchawa, wolą komórki i komputery
OdpowiedzUsuńnie znałem ale posłuchałem :)
OdpowiedzUsuńtekst mi się podoba bardzo :)